Ostatni czas obfity był w różne przeżycia i sytuacje w naszym domu. Puki co to mam czas i siłę pisać o dwóch.
Na Dzień Dziecka oprócz prezentów dla dużych i małych dzieci, nasz dom został obdarowany nową mieszkanką z dwumiesięczną Julią. Przeżywamy ogromną radość, że właśnie w tym czasie mogliśmy dać schronienie potrzebującym. Zdaje się łatwo zorganizować coś jednorazowego np. imprezkę z okazji dnia dziecka ale dzielić dom z kimś obcym to chyba już coś. Na pierwszy rzut oka zdaje się, że ktoś obcy chodzi po domu – a dla nas to w sumie chleb powszedni. Nowe osoby stają się dla nas szybko bliskie bo razem tworzymy dom, chcemy być wsparciem i siłą dla siebie.
Pomimo radości z powyższego faktu każdy mieszkaniec odczuł ostatnio stertę i smutek. Po czterech latach obecności nasz dom opuściła siostra Helena. Helena jest z Tanzanii i w naszym domu przyglądała się służbie drugiemu człowiekowi aby podobne dzieło zapoczątkować w swoim rodzinnym kraju. Mieszkając razem, dzieląc codzienność, uczestnicząc wzajemnie w radościach i smutkach drugiej osoby stajemy się dla siebie ważni, potrzebni, kochani- stajemy się RODZINĄ. Kobiety, dzieci i my- siostry odczuwamy smutek, tęsknotę a nawet doświadczamy łez zwłaszcza wówczas jak dzieci pytają się, kiedy wróci siostra Helena. Ostatnie dni pokazały nam, że nie jesteśmy zwykłym Ośrodkiem dla potrzebujących kobiet z dziećmi ale Jesteśmy Rodziną, bo w większości przypadków jesteśmy sobie jedna drugiej mega bliskimi osobami pomimo braków więzów krwi.
Z nadzieją chcemy zaprzeczyć piosence „Nic dwa razy się nie zdarzy”
Z siostrą Heleną chcemy być dalej w kontakcie i chcemy być wsparciem Jej posługi na ziemi afrykańskiej. Jak wyjeżdżała nie mówiliśmy do widzenia lecz do ZOBACZENIA.
Siostra Helena zwana przez nasze siostry MALAIKA ( w języku suahili- ANIOŁ ) na zawsze pozostanie częścią naszego domu bo Malaika i Kudłate Anioły- to wszystko tworzy jedną nazwę naszego domu.
O siostrze Helenie nie zapomnimy więc nie raz jeszcze zobaczycie jakieś archiwalne zdjęcia jak mieszkała razem z Nami.